Poznajcie największe firmy rybackie
Ryby i owoce morza odgrywają ogromną rolę w wyżywieniu ludzkości na całym świecie. Branża rybacka – obejmująca zarówno tradycyjne rybołówstwo, jak i nowoczesną akwakulturę – dostarcza setki milionów ton ryb rocznie na globalne rynki. Czy zastanawiałeś się, jakie przedsiębiorstwa stoją za połowem, hodowlą i przetwarzaniem tak wielkiej ilości ryb? W poniższym przewodniku przedstawiamy największe firmy rybackie na świecie i w Polsce, opisując ich działalność, znaczenie dla rynku oraz wyzwania, przed jakimi stoi ten sektor. Dowiesz się, którzy rybni giganci dominują światowy rynek, jak działają, a także jakie trendy kształtują przyszłość globalnego rybołówstwa.
Globalny przemysł rybny – skala i znaczenie
Branża rybna ma charakter globalny i należy do najszybciej rozwijających się sektorów produkcji żywności. Obecnie światowa produkcja ryb i owoców morza oscyluje w granicach 200–220 milionów ton rocznie, co pokazuje, jak ogromne jest zapotrzebowanie na produkty rybne. W ostatnich dekadach rośnie udział ryb pochodzących z hodowli – ponad połowa ryb trafiających na nasze stoły pochodzi z akwakultury, a udział ten stale się zwiększa kosztem połowów dziko żyjących populacji. Wzrost popytu napędzają czynniki demograficzne (rosnąca liczba ludności świata), ale też trendy żywieniowe – konsumenci poszukują zdrowego białka, a ryby uchodzą za produkt bogaty w wartości odżywcze i kwasy omega-3.
Tak duże zapotrzebowanie nie mogłoby zostać zaspokojone bez potężnej infrastruktury połowowej, hodowlanej i przetwórczej. Największe firmy rybackie dysponują flotami statków rybackich, farmami hodowlanymi na morzu i lądzie, a także nowoczesnymi przetwórniami, mroźniami i sieciami dystrybucji na całym świecie. Dzięki globalnej logistyce świeże i mrożone ryby mogą w ciągu kilkudziesięciu godzin pokonać tysiące kilometrów – na przykład łosoś złowiony lub wyhodowany w Norwegii jest przetwarzany w Polsce, a następnie trafia na stoły konsumentów w całej Europie i poza nią.
Warto zauważyć, że największe światowe koncerny rybne pochodzą z różnych części świata. Azja dominuje pod względem wolumenu produkcji ryb (Chiny, Indonezja, Indie i Wietnam należą do czołówki krajów o najwyższych połowach i hodowli), jednak tamtejszy sektor opiera się w dużej mierze na wielu mniejszych firmach i gospodarstwach. Natomiast największe korporacje rybackie często wywodzą się z krajów takich jak Japonia, Norwegia, USA czy Tajlandia, gdzie branża rybna przeszła proces silnej konsolidacji i integracji pionowej. Poniżej przedstawiamy najpotężniejsze firmy działające w globalnym sektorze ryb i owoców morza – prawdziwych gigantów, którzy nadają ton światowemu rynkowi rybnemu.
Największe firmy rybackie na świecie
Poniższa lista prezentuje czołowych graczy branży rybnej w skali globalnej. Są to firmy o miliardowych obrotach, prowadzące działalność na wielu kontynentach – od połowów na pełnym morzu, przez hodowlę ryb, po przetwarzanie i sprzedaż detaliczną produktów rybnych. Każda z nich odgrywa kluczową rolę w światowym łańcuchu dostaw ryb i owoców morza.
Maruha Nichiro (Japonia)
To bezsprzecznie największa firma rybna świata pod względem przychodów. Maruha Nichiro, japoński gigant z historią sięgającą 1880 roku, rozrósł się na przestrzeni ponad wieku z lokalnego przedsiębiorstwa połowowego do globalnej korporacji działającej w ponad 70 krajach. Firma zatrudnia kilkanaście tysięcy pracowników i jest zaangażowana we wszystkie ogniwa branży: posiada własne floty połowowe łowiące na oceanach, prowadzi hodowle (zasłynęła m.in. pionierskim rozwinięciem hodowli tuńczyka błękitnopłetwego od ikry aż do dorosłej ryby), a także ogromne zakłady przetwórcze. Maruha Nichiro oferuje setki produktów – od mrożonych filetów, przez konserwy rybne, po gotowe dania z owoców morza. Co ważne, firma stawia na zrównoważone rybołówstwo – może poszczycić się dziesiątkami certyfikowanych produktów (m.in. z eko-certyfikatami MSC i ASC), co świadczy o zaangażowaniu w ochronę zasobów morskich. Maruha Nichiro dzięki swojej dywersyfikacji (firma ma nawet własne chłodnie, działalność transportową, a kiedyś zajmowała się też innymi branżami spożywczymi) pozostaje liderem rynku, notując przychody rzędu kilkunastu miliardów dolarów rocznie. Ten japoński kolos pokazuje, jak tradycyjne rybołówstwo dalekomorskie połączone z nowoczesnym przetwórstwem może stworzyć imperium o globalnym zasięgu.
Nippon Suisan Kaisha (Nissui) (Japonia)
Kolejny japoński potentat, powszechnie znany jako Nissui, zajmuje drugie miejsce w światowym rankingu firm rybackich. Nazwa Nippon Suisan Kaisha dosłownie oznacza „Japońska Spółka Rybacka” – i istotnie firma ta od ponad wieku (założona w 1911 r.) stanowi filar japońskiej branży połowów i przetwórstwa. Dziś Nissui to korporacja o zasięgu globalnym, działająca na kilku kontynentach i zatrudniająca ponad 9 tysięcy pracowników. Profil działalności Nissui jest bardzo szeroki: firma prowadzi połowy morskie, zajmuje się hodowlą (m.in. jest znaczącym producentem hodowlanego łososia w Chile), a także przetwarza ryby na rozmaite produkty – od mrożonek i konserw po wysoko przetworzone wyroby spożywcze. Co ciekawe, Nissui inwestuje również w segmenty wykraczające poza żywność: wykorzystuje surowce morskie do produkcji farmaceutyków i suplementów (tzw. segment Fine Chemicals). Firma słynie z innowacyjności – prowadzi zaawansowane prace badawczo-rozwojowe nad nowymi metodami akwakultury (np. eksperymentalne hodowle ryb w systemach lądowych, takich jak halowe farmy makreli) oraz nad ulepszaniem przetwórstwa i przechowalnictwa ryb. Podobnie jak Maruha, Nissui również mocno akcentuje odpowiedzialność środowiskową: uczestniczy w globalnych inicjatywach na rzecz zrównoważonego rybołówstwa (jest członkiem organizacji typu SeaBOS czy Global Sustainable Seafood Initiative), a wiele jej produktów posiada certyfikaty zrównoważonej eksploatacji zasobów. Jako wicelider światowego rynku, Nissui odgrywa ogromną rolę w zaopatrywaniu świata w ryby – od filetów dorsza po paluszki krabowe – i kontynuuje ekspansję poprzez sieć spółek zależnych m.in. w Ameryce Płn. (gdzie należy do niej marka Gorton’s, znana z mrożonych ryb) czy w Europie.
Thai Union Group (Tajlandia)
Thai Union to azjatycki czempion branży morskiej i jedna z największych firm rybackich spoza Japonii. Siedziba firmy mieści się w Tajlandii, która jest światowym centrum przetwórstwa tuńczyka – i właśnie tuńczyk stał się fundamentem potęgi Thai Union. Korzenie firmy sięgają lat 70., gdy rozpoczynała jako eksporter tuńczyka w puszkach. Dziś Thai Union Group to globalny lider owoców morza z ponad 70 spółkami zależnymi na całym świecie i przychodami przekraczającymi 4 miliardy dolarów. Firma jest właścicielem szeregu znanych marek produktów rybnych, obecnych na różnych rynkach – należą do niej m.in. Chicken of the Sea (popularna marka konserw rybnych w USA), John West (znana w Europie marka tuńczyka i innych konserw) czy King Oscar (ceniony producent sardynek). Thai Union znana jest przede wszystkim z produkcji i dystrybucji tuńczyka, krewetek oraz innych owoców morza (np. kalmarów, małży), zarówno w postaci konserw, jak i produktów mrożonych czy gotowych dań. Firma ta mocno inwestuje w zrównoważony rozwój i innowacje – była jednym z inicjatorów międzynarodowej fundacji ISSF na rzecz zrównoważonego połowu tuńczyka, wdraża programy poprawy traceability (śledzenia pochodzenia surowca) w łańcuchu dostaw i angażuje się w inicjatywy typu Global Compact ONZ. Co więcej, Thai Union spogląda w przyszłość, inwestując w alternatywne białka i startupy spożywcze – współfinansuje projekty nad roślinnymi zamiennikami owoców morza czy nad żywnością funkcjonalną. Mimo tych nowatorskich kierunków, rdzeniem biznesu Thai Union pozostaje klasyczny przemysł rybny oparty na tuńczyku i krewetkach, dzięki czemu firma ta uplasowała się w ścisłej czołówce globalnych dostawców owoców morza.
Mowi (Norwegia)
Mowi – dawniej znana pod nazwą Marine Harvest – to europejski gigant branży rybackiej i największy na świecie producent łososi hodowlanych. Ta norweska firma stała się synonimem globalnej akwakultury, kontrolując znaczącą część rynku hodowlanego łososia atlantyckiego (około 20% światowej produkcji pochodzi właśnie z ferm należących do Mowi). Mowi prowadzi działalność w 25 krajach i zatrudnia około 12 tysięcy pracowników, skupiając się na każdym etapie łańcucha dostaw łososia – od pozyskiwania własnej paszy, przez wylęgarnie i morskie farmy rybne, po przetwórstwo i dystrybucję gotowych produktów. Rocznie firma jest w stanie wyprodukować setki tysięcy ton łososia, który trafia na stoły konsumentów w ponad 70 krajach. Co ważne, Mowi inwestuje nie tylko w zwiększanie skali produkcji, ale też w jej efektywność i zrównoważenie – wdrożyła kompleksową strategię zwaną „Blue Revolution Plan”, zakładającą m.in. minimalizowanie wpływu hodowli na środowisko i poprawę dobrostanu ryb. W ofercie Mowi znajdują się zarówno świeże filety i dzwonka łososia, ryby wędzone na zimno i gorąco, jak i produkty gotowe (np. marynowane przekąski z łososia czy dania gotowe do podgrzania). Warto dodać, że Mowi ma również silny związek z Polską – to właśnie Norwegowie z Marine Harvest w 2013 roku kupili polską firmę Morpol, tworząc z niej swój filar przetwórczy (o czym więcej w sekcji o Polsce). Dziś Mowi jest notowana na giełdzie i pozostaje symbolem sukcesu akwakultury na skalę przemysłową, a marka Mowi stała się rozpoznawalna także wśród konsumentów (firma promuje swoje nazwane marką produkty łososiowe w sklepach detalicznych na wielu rynkach).
Mitsubishi Corporation (Japonia)
Mitsubishi Corporation to nazwa kojarzona głównie z przemysłem motoryzacyjnym, surowcowym czy finansowym, ale ten japoński konglomerat ma również istotny udział w światowym rynku rybnym. Poprzez swoje spółki zależne i inwestycje, Mitsubishi stało się jednym z największych graczy w branży owoców morza. Najważniejszym elementem ich rybnego biznesu jest spółka Cermaq – czołowy na świecie producent łososia hodowlanego, działający w Norwegii, Kanadzie i Chile. Mitsubishi w 2014 roku w całości przejęło Cermaq, umacniając swoją pozycję w sektorze akwakultury. Poza hodowlą łososia, Mitsubishi Corporation od dawna zajmuje się handlem i dystrybucją ryb oraz owoców morza na rynek japoński – importuje na masową skalę ryby z całego świata (m.in. tuńczyka, krewetki, kraby) i zaopatruje krajowy przemysł spożywczy oraz sieci handlowe. Można powiedzieć, że Mitsubishi pełni rolę cichego giganta: choć sama marka nie jest kojarzona z rybami przez przeciętnego konsumenta, jej wpływ na rynek jest ogromny dzięki kontroli nad wyspecjalizowanymi podmiotami. Oprócz Cermaq, Mitsubishi ma udziały także w innych przedsiębiorstwach morskich, inwestuje w przetwórstwo (np. produkując paluszki surimi poprzez spółki zależne) i logistykę chłodniczą. Przy obrotach całej korporacji sięgających dziesiątek miliardów dolarów, segment rybny stanowi tylko część biznesu Mitsubishi – niemniej jednak, skala tej działalności plasuje firmę wśród największych na świecie w branży rybackiej. Przykład Mitsubishi pokazuje, że koncerny wielobranżowe również odgrywają znaczącą rolę w światowym rybołówstwie, łącząc je z globalnymi sieciami handlowymi i kapitałem.
Dongwon Industries (Korea Południowa)
Dongwon Industries to lider południowokoreańskiego sektora rybołówstwa i jedna z największych firm azjatyckich działających w tej branży. Założona pod koniec lat 60. XX wieku firma zaczynała od połowów tuńczyka – i do dziś tuńczyk pozostaje kluczowym produktem w portfolio Dongwon. Przedsiębiorstwo zarządza flotyllą nowoczesnych statków-przetwórni, które operują na Pacyfiku i Oceanie Indyjskim, pozyskując tuńczyki na potrzeby światowego rynku (w tym dla przemysłu konserwowego). Dongwon zasłynął głośną akwizycją w 2008 roku, gdy nabył amerykańską firmę StarKist – znanego producenta tuńczyka w puszkach. Dzięki temu stał się dostawcą jednej z najpopularniejszych marek tuńczykowych w USA, co mocno rozszerzyło zasięg jego działalności poza Azję. Poza połowami i sprzedażą tuńczyka, Dongwon Industries angażuje się też w inne obszary: połowy kalmarów, sardynki, czy przetwórstwo ryb pelagicznych. Firma inwestuje również w rozwój akwakultury w Korei – prowadzi hodowle różnych gatunków, dążąc do uniezależnienia się od wahań naturalnych połowów. Dongwon jest częścią większej grupy Dongwon Group, która działa w wielu sektorach (spożywczym, opakowaniowym, finansowym), ale to działalność rybacka jest jej najbardziej globalnie rozpoznawalnym obszarem. W samej Korei Południowej Dongwon stał się synonimem wysokiej jakości owoców morza – prowadzi sieci dystrybucji, dostarcza produkty rybne do supermarketów i jest jednym z filarów bezpieczeństwa żywnościowego kraju w zakresie ryb. Globalnie zaś, poprzez eksport i spółki zależne (jak StarKist), Dongwon zalicza się do ścisłej czołówki światowych dostawców tuńczyka i przetworów rybnych.
Red Chamber Group (USA)
Red Chamber Group to największa amerykańska firma w branży owoców morza, która znalazła się w globalnym gronie liderów rynku. Choć w Stanach Zjednoczonych istnieje kilka znaczących przedsiębiorstw rybnych, to właśnie Red Chamber wyróżnia się skalą działalności. Firma została założona w latach 70. przez rodzinę pochodzącą z Chin i początkowo zajmowała się importem ryb oraz owoców morza na rynek północnoamerykański. Z czasem Red Chamber rozwinęła się w potężnego dystrybutora i przetwórcę: sprowadza ryby z całego świata (m.in. krewetki z Azji, tilapię z Ameryki Południowej, tuńczyka i kalmary z Pacyfiku), przetwarza je w swoich zakładach w USA, a następnie sprzedaje dalej – zaopatrując zarówno duże sieci handlowe, jak i hurtownie gastronomiczne czy mniejsze firmy spożywcze. W ofercie grupy znajduje się praktycznie każdy rodzaj owoców morza: ryby świeże i mrożone, owoce morza (małże, krewetki, ośmiornice), a także gotowe produkty panierowane czy dania z ryb. Red Chamber Group, pozostając firmą rodzinną, zdołała osiągnąć przychody liczone w setkach milionów dolarów rocznie i zdominować segment importu owoców morza do USA. Ciekawostką jest, że pomimo skali, przedsiębiorstwo to działa trochę w cieniu – nie prowadzi głośnych kampanii marketingowych pod własną marką, bo jej klientami są głównie biznesy (B2B). To typowy „cichy gigant”, który stoi za kulisami zaopatrzenia rynku amerykańskiego w ryby. Dzięki efektywnej sieci logistyki chłodniczej, Red Chamber potrafi dostarczyć amerykańskim konsumentom egzotyczne produkty z najdalszych zakątków oceanów. Jej pozycja na liście światowych potentatów dowodzi, że ogromny rynek zbytu w USA idzie w parze z potrzebą posiadania równie dużych graczy zajmujących się importem i dystrybucją.
Skretting (Nutreco) (Holandia)
W zestawieniu największych firm rybackich na świecie warto uwzględnić również te przedsiębiorstwa, które działają nie bezpośrednio w połowach czy hodowli ryb, lecz w sektorach powiązanych – a takim przykładem jest Skretting. Skretting to globalny lider w produkcji pasz dla ryb hodowlanych (pasz akwakultury), będący częścią holenderskiego koncernu Nutreco. Choć Skretting nie sprzedaje ryb konsumentom, jego znaczenie dla branży jest ogromne: zaopatruje setki hodowli ryb na wszystkich kontynentach w specjalistyczne pasze, bez których współczesna akwakultura nie mogłaby się rozwijać tak dynamicznie. Firma ma zakłady produkcyjne w ponad 20 krajach i dostarcza karmę dostosowaną do różnych gatunków – od łososi i pstrągów, przez krewetki, po tilapię. Pasze Skretting powstają z mieszanki mączek rybnych, olejów, białek roślinnych i dodatków witaminowych, a receptury są stale udoskonalane, aby ryby rosły zdrowo przy minimalnym obciążeniu środowiska (firma inwestuje w badania nad zrównoważonymi zamiennikami tradycyjnych składników, np. nad wykorzystaniem alg czy owadów jako źródła białka w paszy). Nutreco, będące właścicielem Skretting, osiąga gigantyczne przychody w skali całej grupy (liczone w dziesiątkach miliardów euro, jako że prowadzi również produkcję pasz dla drobiu czy trzody chlewnej). Sam segment pasz dla ryb jest jednak na tyle istotny i rozbudowany, że Skretting zalicza się do największych podmiotów związanych z rybactwem. Umieszczenie Skretting w tym przewodniku pokazuje, że łańcuch wartości w branży rybnej obejmuje nie tylko firmy łowiące lub hodujące ryby, ale też tych, którzy dostarczają im niezbędnych narzędzi – w tym przypadku żywienia. Dzięki firmom takim jak Skretting, wielkie hodowle łososi czy dorad czarniaków mogą osiągać wysoką wydajność i efektywność.
Trident Seafoods (USA)
Trident Seafoods to kolejny kluczowy gracz z rynku amerykańskiego, jednak w przeciwieństwie do Red Chamber, Trident zajmuje się przede wszystkim połowami i przetwórstwem na własną skalę. Jest to największa w USA prywatna firma zintegrowana pionowo w branży rybnej – kontrolowana przez rodzinę założycieli od lat 70. XX wieku. Trident ma swoją siedzibę w Seattle, strategicznie położonym w pobliżu bogatych łowisk Północnego Pacyfiku. Firma posiada imponującą flotę statków rybackich oraz przetwórni pływających, a także zakłady na Alasce, które przerabiają świeżo złowione ryby. Trident specjalizuje się w połowach ryb białych i łososiowatych – w jej sieciach lądują wielkie ilości dzikiego łososia pacyficznego, mintaja alaskańskiego (gatunek dorszowaty, wykorzystywany m.in. do paluszków rybnych i produktów surimi), a także śledzi, czarniaków, fląder czy halibutów. Złowione ryby są błyskawicznie przetwarzane – filetowane, mrożone, marynowane czy puszkowane – tak by zachować świeżość i trafić na rynek w najlepszej jakości. Trident Seafoods ma bogate portfolio produktów: dostarcza zarówno surowe filety i bloki rybne dla przemysłu spożywczego, jak i produkty gotowe dla konsumentów (np. mrożone filety panierowane, burgery rybne, konserwy z łososia). W USA wiele z tych produktów trafia do sklepów pod markami należącymi do Trident (takimi jak Trident Seafoods czy Louis Kemp), a część jest sprzedawana pod markami własnymi sieci detalicznych. Co więcej, firma zaopatruje w ryby również duże sieci restauracji i fast-food – przykładowo jest jednym z dostawców ryb używanych do popularnych kanapek rybnych. Z przychodami szacowanymi na kilka miliardów dolarów, Trident utrzymuje pozycję lidera amerykańskiego rybołówstwa. Przedsiębiorstwo to jest także znane z zaangażowania w zrównoważone praktyki – m.in. aktywnie uczestniczy w programach monitorowania stad i przydziału kwot połowowych, tak by rybołówstwo na Alasce pozostało ekologicznie stabilne.
Austevoll Seafood (Norwegia)
Austevoll Seafood to jedna z największych firm rybackich w Europie, wywodząca się z Norwegii – kraju, który jest potęgą zarówno w rybołówstwie morskim, jak i akwakulturze. Austevoll to konglomerat skupiający wiele spółek zależnych, a jego model biznesowy jest zróżnicowany. Firma prowadzi szeroko zakrojone połowy ryb pelagicznych (takich jak makrele, śledzie, sardynki) w północnym Atlantyku, a także – poprzez spółki w Ameryce Południowej – na wodach u wybrzeży Peru i Chile. Złowione małe ryby pelagiczne Austevoll w dużej części przerabia na mączkę i olej rybny – komponenty pasz dla zwierząt i ryb hodowlanych. To jednak nie wszystko. Najcenniejszym aktywem Austevoll Seafood jest większościowy pakiet udziałów w firmie Lerøy Seafood Group – jednym z największych na świecie producentów łososia hodowlanego. Dzięki temu Austevoll ma duży udział w rynku łososia (Lerøy dostarcza setki tysięcy ton ryb rocznie), uzupełniając swój tradycyjny biznes połowowy o prężny segment akwakultury. Ponadto Austevoll zajmuje się przetwórstwem i dystrybucją – spółki z grupy dostarczają świeże i mrożone ryby, owoce morza, a także produkty w puszkach i gotowe dania do sklepów na całym świecie. Firma powstała w połowie lat 80. i była zbudowana przez norweską rodzinę biznesową jako lokalne przedsiębiorstwo rybackie; dziś jest notowana na giełdzie w Oslo i działa globalnie. Austevoll Seafood osiąga wielomiliardowe obroty (w koronach norweskich) i stanowi przykład integracji różnorodnych aspektów gospodarki morskiej – od eksploatacji dzikich ławic po zaawansowaną hodowlę. Dzięki inwestycjom w obu tych obszarach przedsiębiorstwo jest mniej podatne na wahania: gdy połowy naturalne słabną, zyski generuje hodowla i odwrotnie. Austevoll podkreśla również wagę zrównoważonego podejścia – jest zaangażowane w certyfikowane połowy (MSC) i prowadzi hodowle zgodnie z normami ASC, a jednocześnie efektywnie wykorzystuje surowce (produkty uboczne przetwórstwa, jak odpady rybne, zamienia na olej i paszę). To czyni z niego solidnego i wszechstronnego giganta branży rybnej.
Inni znaczący globalni producenci: Powyżej opisaliśmy dziesięć czołowych firm, ale globalny sektor rybny obejmuje rzecz jasna więcej dużych graczy. Wśród nich warto wspomnieć choćby Charoen Pokphand Foods z Tajlandii – ogromny konglomerat spożywczy, który jest m.in. największym na świecie producentem krewetek hodowlanych i pasz dla krewetek, czy hiszpańską Nueva Pescanova, kontynuującą tradycje dawnej Pescanovy jako znaczący europejski dostawca ryb (firma ta znana jest z innowacji, np. prac nad hodowlą ośmiornic). W Rosji do największych przedsiębiorstw rybackich należy Norebo, dysponujące nowoczesną flotą trawlerów łowiących na Północnym Atlantyku i dalekiej Północy – jest to przykład regionalnego giganta, który w skali światowej także zalicza się do liczących się eksporterów (głównie dorsza i plamiaka). Nie można pominąć też firm z Kanady i Oceanii – np. High Liner Foods (Kanada) specjalizuje się w mrożonych produktach rybnych i ma silną pozycję na rynku północnoamerykańskim, zaś nowozelandzka Sanford czy chilijska AquaChile dominują w swoich regionach w zakresie połowów bądź hodowli. Jak widać, branża rybna jest rozproszona geograficznie, ale wszędzie tam, gdzie istnieją bogate łowiska lub dogodne warunki do hodowli, wyłaniają się także duże przedsiębiorstwa zdolne konkurować na rynkach międzynarodowych.
Największe firmy rybackie w Polsce
Polska, choć nie kojarzy się na pierwszy rzut oka z potęgą rybacką (nasze połowy morskie na Bałtyku są relatywnie niewielkie), odniosła znaczące sukcesy w przetwórstwie ryb i eksporcie produktów rybnych. W ciągu ostatnich dwóch dekad polskie firmy wyspecjalizowały się zwłaszcza w przetwarzaniu łososia sprowadzanego z Norwegii oraz w produkcji wyrobów z innych ryb na rynki zagraniczne. Polska stała się jednym z największych w Europie eksporterów przetworów rybnych – nasze zakłady przetwórcze słyną z nowoczesności i wysokich standardów, często pracując na zlecenie zagranicznych koncernów lub budując własne marki. Poniżej przedstawiamy kluczowe firmy działające w polskiej branży rybnej, które osiągają najwyższe przychody i nadają ton rynkowi krajowemu (a nierzadko i międzynarodowemu).
Mowi Poland (dawniej Morpol)
Absolutnym liderem polskiego rynku przetwórstwa rybnego jest Mowi Poland – część norweskiego koncernu Mowi, o którym pisaliśmy wcześniej. Polski oddział Mowi powstał na bazie firmy Morpol, założonej w 1994 roku przez Jerzego Malka w Ustce. Morpol zaczynał skromnie (od produkcji konserw z wątróbek dorsza), ale dynamicznie się rozwinął skupiając się na przetwórstwie łososia atlantyckiego. W kolejnych latach firma wybudowała ogromne zakłady przetwórcze, w których filetowała i wędziła łososie na zlecenie m.in. norweskich firm. Sukces Morpolu był tak duży, że w 2013 roku został on przejęty przez Marine Harvest (dziś Mowi). Obecnie Mowi Poland prowadzi jedną z największych fabryk łososia w Europie – w Lęborku oraz Ustce przetwarza rocznie dziesiątki (jeśli nie setki) tysięcy ton surowca. W zakładach tych powstają filety, porcje, wędzone plastry, steki, a nawet gotowe dania z łososia, które następnie trafiają głównie na eksport (do Niemiec, Francji, Wielkiej Brytanii, a także USA czy Japonii). Mowi Poland od lat notuje najwyższe przychody w polskim sektorze rybnym – sięgające wielu miliardów złotych rocznie – co czyni go krajowym numerem jeden. Firma korzysta z efektu skali i zaplecza globalnego koncernu: ma zapewniony dostęp do surowca z hodowli Mowi, nowoczesne technologie pakowania i mrożenia oraz rozbudowaną sieć dystrybucji. W Polsce Mowi prowadzi też centrum dystrybucyjne (Mowi Poland Sales), które zajmuje się sprzedażą produktów na różne rynki. Fakt, że światowy lider hodowli łososia ulokował znaczną część swojego przetwórstwa właśnie w Polsce, świadczy o konkurencyjności naszego kraju w tej branży – mamy relatywnie niższe koszty pracy przy wysokiej jakości produkcji, dogodne położenie logistyczne w Europie oraz tradycje przetwórstwa żywności. Dla polskiego rynku pracy Mowi Poland również jest ważnym podmiotem, zatrudniającym tysiące osób, głównie w regionie Pomorza.
Suempol
Suempol to przykład polskiej firmy rodzinnej, która urosła do rangi jednego z największych przetwórców ryb w Europie. Przedsiębiorstwo założone zostało w 1989 roku przez Edwarda i Urszulę Siecińskich w Bielsku Podlaskim (co ciekawe, miejscowości odległej od morza). Początkowo Suempol zajmował się przetwórstwem krewetek – sprowadzano je z Morza Północnego, obierano, pakowano i eksportowano z powrotem na Zachód (legendą stał się fakt, że przetworzone w Bielsku krewetki trafiały nawet na stoły belgijskiej rodziny królewskiej). W kolejnych latach firma zainwestowała w przetwórstwo łososia norweskiego, co okazało się strzałem w dziesiątkę. Suempol wyspecjalizował się w wędzeniu łososia – i dziś oferuje praktycznie każdą jego postać: łosoś wędzony na zimno, na gorąco, marynowany gravlax, a także łosoś świeży, porcjowany czy sushi-grade. Firma poszerzyła też asortyment o wyroby z innych gatunków, jak pstrąg czy halibut wędzony. Dynamiczny rozwój sprawił, że Suempol zaczął ekspansję zagraniczną poprzez przejęcia firm w branży – kupił m.in. niemiecką wytwórnię łososia Norfisk w Berlinie oraz francuską firmę Marcel-Baey, uzyskując tym samym dostęp do zachodnioeuropejskich kanałów sprzedaży. Dziś grupa Suempol składa się z kilku zakładów w Polsce, Niemczech i Francji, a swoje produkty eksportuje do kilkunastu krajów. Mimo takiego wzrostu, firma nadal należy do rodziny Siecińskich i zachowuje charakter rodzinnego biznesu nastawionego na jakość. Szacunkowe roczne przychody Suempolu przekraczają 1 miliard złotych, co plasuje go w ścisłej czołówce polskich firm rybnych (według ostatnich rankingów Suempol zajmuje miejsce w top 5). Sukces Suempolu pokazuje, że dzięki specjalizacji (tu: wędzenie łososia) oraz umiejętnemu łączeniu tradycji z ekspansją zagraniczną, polska firma może stać się liderem w swojej niszy na skalę międzynarodową.
Graal
Graal S.A. to kolejny polski gigant branży rybnej, będący największym krajowym producentem ryb w puszkach oraz znaczącym dostawcą ryb mrożonych i chłodzonych. Firma powstała w 1989 roku, a rozwinęła ją do obecnej pozycji rodzina Kowalskich – założyciel, Bogusław Kowalski, wykorzystał m.in. okres po wejściu Polski do UE, by zainwestować w nowoczesne zakłady i zdobyć zachodnie rynki. Grupa Graal posiada kilka zakładów przetwórczych zlokalizowanych głównie w północnej Polsce (w obrębie Pomorza). Najbardziej rozpoznawalnym segmentem działalności Graala są konserwy rybne: tuńczyk, szprot, sardynka, makrela w różnego rodzaju sosach i zalewach. Marka Graal stała się dobrze znana polskim konsumentom – można ją znaleźć na półkach większości sklepów spożywczych, a firma produkuje także wiele konserw pod markami własnymi dużych sieci handlowych. Oprócz konserw, Graal oferuje ryby mrożone (np. filety mintaja, dorsza, łososia) oraz dania gotowe na bazie ryb (np. sałatki rybne, pasty kanapkowe pod marką Łosoś – notabene tę markę firma przejęła, budując portfel brandów). Graal jest też właścicielem firmy Koral (niespokrewnionej z producentem lodów o tej samej nazwie) zajmującej się przetwórstwem śledzi i matjasów. W sumie grupa Graal generuje roczne przychody bliskie 1 miliarda złotych i znaczną ich część uzyskuje z eksportu. Produkty Graala trafiają do wielu krajów Europy, a także np. do Kanady czy Australii (zwłaszcza konserwy, które łatwo transportować). Co istotne, w 2022 roku pojawiły się informacje o planach sprzedaży Graala – światowe koncerny spożywcze dostrzegły jego wartość i potencjał. To pokazuje, że Graal stał się łakomym kąskiem na rynku, potwierdzając swoją silną pozycję jako lider polskiej branży przetwórstwa rybnego.
Milarex
Milarex to stosunkowo młoda firma na polskim rynku (założona w 2014 roku), która jednak szturmem wdarła się do czołówki największych eksporterów ryb. Jest to przedsiębiorstwo wyspecjalizowane głównie w przetwórstwie łososi – produkuje mrożone i świeże porcje, filety, a także wędzonego łososia na rynek detaliczny. Milarex został założony przez wspomnianego wcześniej Jerzego Malka po sprzedaży Morpolu; można więc powiedzieć, że wykorzystano know-how i kontakty zdobyte w poprzednim biznesie, aby zbudować nową firmę od zera. Zakład produkcyjny Milarexu powstał w Słupsku i został zaprojektowany jako jedna z najnowocześniejszych fabryk przetwórstwa łososia w Europie. Dzięki temu już w ciągu paru lat Milarex zyskał potężnych klientów – jego produkty trafiają pod markami własnymi do dużych sieci marketów w Europie (szacuje się, że firma obsługuje m.in. sieci we Francji, Niemczech, Wielkiej Brytanii, a także dostarcza wyroby do USA). W 2017 roku dynamiczny rozwój Milarexu zaowocował zainteresowaniem inwestorów – większościowy pakiet udziałów kupił skandynawski fundusz Summa Equity, zapewniając kapitał na dalszą ekspansję. Obecnie Milarex jest zaliczany do ścisłego grona liderów polskiego eksportu rybnego, często rywalizując z Suempolem o miano największego rodzimego przetwórcy łososia (jeśli wyłączyć międzynarodowy Mowi). Przychody Milarexu sięgają kilkuset milionów złotych rocznie i rosną wraz z rosnącym popytem na łososia w świecie. Co wyróżnia firmę, to koncentracja na efektywności i dużej skali produkcji – zakład w Słupsku jest w stanie przetwarzać imponujące ilości surowca każdego dnia przy zachowaniu rygorystycznych standardów jakości (potrzebnych, by spełniać wymagania zachodnich sieci). Milarex to przykład na to, jak know-how z branży i odwaga biznesowa mogą w krótkim czasie zbudować przedsiębiorstwo konkurujące z największymi.
Lisner
Lisner to marka doskonale znana polskim konsumentom, szczególnie z produktów takich jak śledzie w oleju, sałatki rybne, pasty kanapkowe czy inne przekąski z ryb. Firma Lisner, mająca siedzibę w Poznaniu, przez lata wypracowała sobie pozycję lidera w segmencie wyrobów rybnych gotowych do spożycia, wyprzedzając konkurencję innowacyjnymi recepturami i silnym marketingiem. Co ciekawe, Lisner od 2000 roku należy do niemieckiego koncernu spożywczego Müller (znanego głównie z produktów mlecznych, jak jogurty). Mimo zagranicznego właściciela, marka Lisner zachowała swój polski charakter i ciągle dominuję półkę „śledziową” w sklepach. W ofercie ma dziesiątki pozycji: śledzie w zalewach (tradycyjne w oleju z cebulką, w śmietanie, po japońsku), sałatki z tuńczykiem czy łososiem, pasty rybne (np. z makreli wędzonej), a także hummusy, dipy i inne produkty delikatesowe. Zakład produkcyjny Lisnera w Poznaniu to nowoczesna fabryka spełniająca międzynarodowe standardy jakości (firma eksportuje część swoich produktów, głównie do krajów, gdzie są skupiska polonijne lub zainteresowanie śledziem – np. do Niemiec, Wielkiej Brytanii). Pod względem przychodów Lisner plasuje się również bardzo wysoko – jego obroty idą w setki milionów złotych, co stawia go w gronie największych firm przetwórstwa rybnego w Polsce. W przeciwieństwie jednak do firm nastawionych na surowiec (jak opisane wcześniej przedsiębiorstwa łososiowe), Lisner bazuje na imporcie gotowych surowców (filetów śledziowych z Bałtyku, warzyw, majonezu itp.) i ich komponowaniu w produkty o wartości dodanej. Ten model przynosi sukces dzięki marce zakorzenionej w świadomości klientów – w Polsce śledzie Lisner stały się niemal synonimem kategorii. Firma ciągle wprowadza nowe smaki i linie produktów, reagując na trendy (np. wprowadziła też produkty pod marką Pan Pomidor & Spółka, choć to już wykracza poza ryby). Mimo pewnej odmienności segmentu, Lisner zasługuje na miejsce w tym zestawieniu jako jeden z filarów polskiego rynku rybnego.
Paula Fish
Paula Fish to przedsiębiorstwo z siedzibą w Łebie, które przeszło ciekawą drogę od małej firmy transportowej do jednego z największych polskich eksporterów ryb. Założycielem Paula Fish jest Sławomir Gojdź – zaczynał on pod koniec lat 90. od firmy zajmującej się przewozem chłodniczym (transportował mrożone produkty spożywcze). Z czasem wykorzystał doświadczenie logistyczne, by wejść w przechowywanie i przetwórstwo ryb. W 2005 roku Paula Fish uruchomiła pierwszy zakład przetwarzający ryby pelagiczne (szproty, śledzie) pozyskiwane z Bałtyku, a dwa lata później rozszerzyła działalność o łososia atlantyckiego. Tak zaczęła się ekspansja – dziś Paula Fish dysponuje rozbudowanym kompleksem produkcyjnym, w którym ryby są filetowane, wędzone, marynowane i mrożone. Firma eksportuje znaczną część swoich produktów, docierając na rynki Europy Zachodniej oraz dalej (również do USA czy Azji). Unikalną cechą Paula Fish jest wysoka rentowność – dzięki integracji wszystkich etapów procesu w jednym miejscu i świetnej organizacji, przedsiębiorstwo osiąga znacznie wyższe marże niż typowe firmy z branży (jak wspominają analitycy, rentowność netto Paula Fish przekracza 10%, podczas gdy u wielu konkurentów to kilka procent). Spółka maksymalnie wykorzystuje surowiec – resztki i odpady rybne przerabia we własnych instalacjach na olej rybny i mączkę, co nie tylko przynosi dodatkowy dochód, ale też wpisuje się w ideę zero waste i ekologii. Paula Fish pokazuje, że nawet bazując na tradycyjnych lokalnych zasobach (bałtyckie śledzie, szproty) można zbudować nowoczesny biznes o globalnym zasięgu, jeśli postawi się na efektywność i wysoką jakość. Firma ta regularnie pojawia się w rankingach najszybciej rosnących polskich eksporterów, a jej przychody w ostatnich latach przekroczyły pół miliarda złotych rocznie, plasując ją w top 10 sektora.
(W polskiej branży rybnej działa oczywiście więcej znaczących firm. W rankingu największych przetwórców często pojawiają się też np. Espersen Poland (oddział duńskiego giganta przetwarzającego dorsza i czarniaka – zakłady w Koszalinie zaopatrują m.in. sieci fast-food w rybne produkty panierowane) czy wspomniana wcześniej firma Koral z Tczewa. Ponadto istnieją dziesiątki średnich przedsiębiorstw specjalizujących się np. w hodowli karpia, pstrąga, produkcji konserw czy przetwórstwie ryb słodkowodnych. Jednak powyższe zestawienie obejmuje tych graczy, którzy w ostatnich latach dominują pod względem skali działalności i rozpoznawalności marek.)
Wyzwania i przyszłość branży rybackiej
Mimo imponujących rozmiarów i sukcesów, przed globalną branżą rybacką – a zwłaszcza przed największymi firmami – stoi wiele wyzwań. Nadmierna eksploatacja oceanów, zmiany środowiskowe oraz rosnące wymagania konsumentów sprawiają, że zarówno tradycyjne rybołówstwo, jak i akwakultura muszą ewoluować. Oto najważniejsze wyzwania i trendy kształtujące przyszłość sektora rybnego:
- Zrównoważone zarządzanie zasobami – Problem przełowienia dotyka wielu gatunków dziko żyjących ryb. Najwięksi światowi armatorzy muszą dostosować się do limitów połowowych, współpracować z naukowcami i organizacjami takimi jak MSC, aby zapewnić odtwarzanie stad. Firmy coraz częściej angażują się w inicjatywy mające na celu ochronę ekosystemów morskich (np. tworzenie stref no-take, redukcja przyłowu poprzez nowe technologie połowu). Przykładowo, koncerny japońskie ograniczają połowy tuńczyka błękitnopłetwego zgodnie z kwotami, a firmy jak Trident wspierają rygorystyczne zarządzanie rybołówstwem na Alasce. Zrównoważone rybołówstwo to już nie tylko kwestia wizerunku, ale konieczność – bez ryb w oceanach za kilka dekad cały sektor by upadł.
- Rozwój akwakultury i nowe technologie hodowli – Skoro morza nie są niewyczerpane, przyszłość zaopatrzenia świata w ryby leży w kontrolowanej hodowli. Największe firmy rybackie inwestują ogromne środki w innowacje akwakultury. Pojawiają się farmy rybne nowej generacji: dalekomorskie farmy offshore (np. potężne okrągłe klatki dryfujące na otwartym oceanie, zdolne oprzeć się falom), a także systemy recyrkulacyjne na lądzie (RAS), gdzie ryby hoduje się w zamkniętych obiegach wodnych z pełną kontrolą parametrów. Norweskie firmy testują hodowlę łososia w ogromnych przeszklonych zbiornikach na lądzie, co eliminowałoby problem zanieczyszczeń w fiordach. Inni pracują nad hodowlą gatunków dotąd nieoswajanych (jak wspomniana Pescanova nad ośmiornicami). Automatyzacja i robotyzacja wkraczają do hodowli: podwodne roboty czyszczą klatki i monitorują zdrowie ryb, drony kontrolują rozległe obszary farm. Wraz z tym rośnie znaczenie firm dostarczających nowoczesne rozwiązania – stąd sojusze branż rybnych z firmami technologicznymi i paszowymi (jak Nutreco czy Cargill, które pracują nad lepszymi paszami, w tym ograniczeniem zużycia dzikich ryb do karmienia hodowlanych poprzez alternatywne białka). Najwięksi producenci, jak Mowi czy Mitsubishi (Cermaq), zakładają ambitne cele zwiększenia produkcji ryb hodowlanych przy jednoczesnym zmniejszeniu zużycia zasobów – takie podejście ma zapewnić stabilne zaopatrzenie globalnego rynku bez degradacji środowiska.
- Zmiany klimatyczne i czynniki środowiskowe – Globalne ocieplenie i związane z nim zmiany w oceanach stanowią rosnące wyzwanie. Zmiany temperatury wód wpływają na migracje i rozmnażanie się wielu gatunków (np. dorsze północnoatlantyckie cierpią z powodu ocieplenia i zmniejszenia zasolenia w niektórych akwenach). Zakwaszenie oceanów może zaszkodzić populacjom małż i ostryg. Wielkie firmy rybackie muszą być elastyczne – floty dalekomorskie zaczynają łowić inne gatunki lub w innych regionach, gdy tradycyjne łowiska zawodzą. Firmy hodowlane z kolei zmagają się z częstszymi chorobami ryb wskutek zmian temperatur i pojawianiem się nowych patogenów; inwestują więc w biotechnologię, szczepionki dla ryb, ulepszone szczepy odpornych ryb czy w systemy chłodzenia wody na farmach. Wzrasta znaczenie monitoringu środowiskowego: giganci branży coraz częściej zatrudniają oceanografów i ekologów, by przewidywać zmiany i im przeciwdziałać. Ponadto firmy angażują się w działania pro-ekologiczne, np. programy przywracania raf ostrygowych, czyszczenia mórz z plastiku, bo zdają sobie sprawę, że ich biznes zależy od zdrowia ekosystemów.
- Konsolidacja i konkurencja – Rynek rybny, jak każdy inny sektor, podlega procesom konsolidacji. Najwięksi gracze często rosną poprzez przejęcia i fuzje. Widzieliśmy to na przykładzie Marine Harvest przejmującego Morpol, Mitsubishi przejmującego Cermaq, Thai Union kupującego zagraniczne marki, czy Dongwon kupującego StarKist. Ta tendencja prawdopodobnie będzie kontynuowana – większe firmy przejmują mniejsze, aby zyskać dostęp do nowych źródeł surowca albo do nowych rynków zbytu. Konsolidacja pomaga też obniżać koszty (wspólne zaplecze logistyczne, większa siła negocjacyjna przy zakupach surowca). Z drugiej strony pojawia się konkurencja z nowych kierunków: coraz więcej przedsiębiorstw spoza tradycyjnej branży rybackiej interesuje się tym sektorem – np. wielkie fundusze inwestują w farmy rybne, a koncerny spożywcze mogą chcieć mieć własne źródła ryb. Dlatego giganci muszą trzymać rękę na pulsie, by utrzymać przewagę. Być może w przyszłości zobaczymy mariaże między firmami rybnymi a np. producentami żywności roślinnej czy laboratoriami pracującymi nad „sztucznym mięsem” ryb (filety z hodowli komórkowej). Branża stale się przekształca.
- Wymagania konsumentów i trendy rynkowe – Współczesny konsument oczekuje od produktów rybnych nie tylko dobrej ceny i smaku, ale też pewności co do ich pochodzenia i jakości. Coraz większą rolę odgrywa certyfikacja (wspomniane certyfikaty MSC dla ryb dzikich czy ASC dla hodowlanych, a także lokalne oznaczenia ekologiczne). Wielkie firmy, aby utrzymać się na rynkach UE czy USA, muszą spełniać te standardy i wykazać się transparentnością łańcucha dostaw. Pojawiają się też kwestie etyczne – np. nagłośnione w mediach przypadki złych warunków pracy na statkach rybackich czy w przetwórniach w Azji sprawiły, że giganci (jak Thai Union) wdrażają programy poprawy warunków pracy i audyty dostawców, by uniknąć skandali związanych z wykorzystywaniem pracowników czy nielegalnym rybołówstwem. Na rynku rozwiniętym liczy się również innowacyjność produktowa – konsumenci lubią nowości, wygodne formaty (jak gotowe dania z ryb, przekąski proteinowe z owoców morza, sushi zestawy w sklepach). Firmy rybne, choć może kojarzą się z surowcem, coraz bardziej inwestują w badanie rynku i marketing, dostosowując ofertę do zmieniających się gustów. Przykładowo, Mowi uruchomiło własną markę detaliczną łososia premium, Thai Union eksperymentuje z przekąskami z alg i białka rybnego dla sportowców, a polskie firmy rozwijają linię produktów convenience (np. śledzik na raz w kubeczku czy sałatki rybne fit).
Patrząc w przyszłość, można śmiało powiedzieć, że branża rybacka będzie nadal rosła, ale charakter tego wzrostu ulegnie zmianie. W nadchodzących latach zapewne zobaczymy dalsze zwiększanie udziału hodowli w produkcji ryb, jeszcze większą dbałość o zrównoważony rozwój, a także większą integrację branży z nowoczesnymi technologiami (od biotechnologii, przez robotykę, po cyfrowe śledzenie dostaw w blockchain). Największe firmy rybackie – te opisane w naszym przewodniku – będą odgrywać kluczową rolę w kształtowaniu tych trendów. To one dysponują środkami i skalą, by wdrażać nowe rozwiązania na masową skalę oraz by wpływać na standardy całego przemysłu. Od tego, jak giganci rybni sprostają wyzwaniom ekologii i zmieniającego się rynku, zależeć będzie przyszłość dostaw ryb dla miliardów ludzi. Jedno jest pewne: ryby pozostaną fundamentalnym elementem bezpieczeństwa żywnościowego, a największe firmy rybackie będą tymi, które połączą efektywność produkcji z odpowiedzialnością za oceany – tak, aby kolejne pokolenia również mogły korzystać z bogactw morza.





